Angelika Wojtasiewicz

Pamiętam taką jedną (wówczas mrożącą krew  w żyłach) sytuację. Organizowaliśmy koncert wiosenny z okazji „Pól Nadziei”. Wszystko było już dopięte na ostatni guzik. Zaproszeni artyści, sala, dźwiękowcy, cała oprawa, media itd. Jako osoba reprezentująca organizatora odpowiadałam za wszystko. Naszą gwiazdą, która miała rozświetlić Otwock w dniu koncertu był znany, wszech lubiany piosenkarz z dużym doświadczeniem scenicznym. Wszystkie szczegóły omówiliśmy telefonicznie (koncert w Otwocku a artysta mieszka w Krakowie) już miesiąc przed koncertem. Zbliżał się wielki dzień więc z grzeczności zadzwoniłam upewnić się czy o czymś nie zapomniałam – zresztą tak się umówiliśmy. No i co usłyszałam? Usłyszałam w słuchawce chwilę konsternacji i pytanie: „-A miałem wystąpić?” I w tym momencie nogi się pode mną ugięły, zrobiło mi się słabo. Mimo tego, że ten uroczy  i uwielbiany przeze mnie artysta zaraz sobie wszystko przypomniał i zapewnił mnie, że w dniu koncertu na pewno się zjawi – ja do samego jego przyjazdu (blisko tydzień) chodziłam z duszą na ramieniu. Przyjechał i zaśpiewał swoje najlepsze przeboje i nie zapomniał o „Pszczółce Mai”.

Angelika Wojtasiewicz – koordynator wolontariuszy OTOP

Comments are closed.